poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Dwa

        Dziewczyna wpatrywała się w metalową bramę, przepuszczając opadające na ramiona włosy przez palce. Miała nadzieję, że szofer nie widzi jej zdenerwowania, mężczyzna zdawał się jednak na nią nie patrzeć. Bez słowa ruszył do samochodu, skąd wyciągnął walizki i karton.
    -  Pani rzeczy  -  odezwał się, z szacunkiem pochylając głowę. Dziewczyna przełknęła ciężko ślinę, dziękując mu, gdy wsiadał do wozu. Skłamałaby, gdyby w tamtej chwili powiedziała, że nie zżerał jej strach. Miała wrażenie, że już nigdy nie zdobędzie siły na chociaż mały ruch serdechnym palcem. Nie mogła wyobrazić sobie, jak bardzo radosna była jeszcze chwilę temu. Metalowe skrzydła przed nią drgnęły lekko, po czym zaczęły uchylać się na boki, zapraszając ją tym samym do środka. Ruszyła się w końcu, łapiąc swoje bagaże, by jakoś przejść przez powoli otwierającą się bramę.
        Była zbyt zajęta utrzymaniem dwóch walizek w jednej ręce i wielkim, grzechoczącym kartonem w drugiej, by zwrócić uwagę na wygląd ogrodów, którymi szła w stronę budynku. Zapamiętała tylko duże połacie zieleni, które rzuciły jej się w oczy. 
        Szkoła sama w sobie nie sprawiała wrażenia dużej, z pewnością w środku nie mogło się zmieścić więcej niż dwieście osób. Miała jednak swój urok- Meę zachwyciła prostota, z jaką wzniesiono budowlę. Cegły koloru kawy z mlekiem z pewnością sprawiały, że zimą wewnątrz trudno było utrzymać ciepło. Czerwony spiczasty dach przywodził Mei na myśl mały domek gdzieś na wsi. Idąc zwróciła również uwagę na wschodnie i zachodnie skrzydła, które z głównym budynkiem łączyły dwa wąskie korytarze. 
        Asfaltową ścieżką doszła w końcu do małego placu znajdującego się przed wejściem. Główne drzwi miały nieco zaokrąglony kształt, dzięki czemu łatwiej wniosło się przez nie dwie duże walizki. 
Mea weszła do środka. Od razu poczuła nieprzyjemny chłód, nie mogła się jednak opatulić ramionami, gdyż ręce miała zajęte. Skrzypienie malutkich kółeczek jej bagaży poniosło się po korytarzach, gdy z wahaniem rozglądała się na boki. Iść w prawo, czy w lewo? Nie mogła zdecydować- obydwa rozgałęzienia wyglądały tak samo. 
        Na jej szczęście zaraz przed wejściem znajdowała się korkowa tablica, która pokryta była różnymi ogłoszeniami. Mea zbliżyła się i niemal westchnęła z ulgą, gdy w skupisku plakatów promujących zdrowy tryb życia i nawołujących do walki z nałogiem zauważyła plan szkoły. Zgodnie z oznaczeniami skierowała się na lewo, gdzie znajdował się sekretariat. Pierwsze drzwi z brzegu wyglądały zwyczajnie. Zrobione z ciemnego drewna mierzyły może ze dwa metry- Mea zmieściłaby się w nich bez problemu, nawet ze swoim kapeluszem. Zapukała niepewnie i poczekała, aż ze środka wydobędzie się jakiś dźwięk. Uprzejme "proszę" trochę ją zaskoczyło. Otworzyła drzwi, odkładając najpierw karton na walizki, które zostawiła przed drzwiami. Wychyliła się niepewnie zza drzwi, lustrując bystrym spojrzeniem wnętrze sekretariatu. Ściany pomalowane były na morelowy kolor, przez co pomieszczenie sprawiało wrażenie ciepłego. Duże okno wpuszczało do środka światło dzienne, które padało na regały z książkami po prawej i stojące po lewej stronie pomieszczenia biurko. Za ciężkim drewnianym blatem zastawionym segregatorami i stosami dokumentów siedział przyjaźnie wyglądający dziadek. Nie miał na sobie okularów, przez co nie sprawiał wrażenia przeciętnego staruszka. Uśmiechnął się delikatnie, odkładając na widełki słuchwkę telefonu, przez który musiał jeszcze chwilę temu rozmawiać.
    -  Witaj, usiądź. -  Ciepły głos pasował do właściciela ciemnych jak gorzka czekolada, brązowych oczu.
        Mea podeszła do biurka, siadając na krześle na przeciwko sekretarza.
    -  Jesteś tu pierwszy raz? Nie bój się, muszę tylko zebrać od ciebie kilka informacji do stworzenia twojego profilu. Imię?
    -  Mea... - chciała podać też nazwisko, ale dziadek przerwał jej wyciągnięciem ręki.
    -  W naszej szkole zdradzanie nazwisk i ich używanie jest zakazane  -  widząc jej zdziwienie uśmiechnął się lekko. Znów wyglądał jak poczciwy staruszek.  -  Widzisz, Meo, to dość skomplikowane. Jak zapewne wiesz, jest więcej takich jak ty- potrafiących zmieniać się w zwierzęta. Ja osobiście nie mam ze zmiennokształtnymi żadnych problemów, w pewnym sensie nawet was podziwiam. Są jednak ludzie, którzy zazdroszczą wam waszych zdolności. Twierdzą, że zmienianie postaci jest złe i polują na ludzi z darem podobnym do twojego. Ta szkoła powstała nie tylko po to, by nauczyć was czegoś o waszych korzeniach i udoskonalić zdolności. Jesteście tu również po to, by łatwiej było was chronić. W naszej szkole istnieją cztery klasy: trzy dla zmiennokształtnych, podzielone na roczniki i jedna specjalna klasa- klasa Tarcz. Tam uczą się osoby o ponadprzeciętnych umiejętnościach. Niektórzy potrafią znikać na zawołanie, inni rozmawiają z przedmiotami... Szkoli się ich na idealnych ochraniarzy dla was- zmiennokształnych. Niestety nawet Tarcze nie są w stanie was ochronić przed ludźmi o złych zamiarach. Nawet w tej szkole może być ktoś, kto uzna twój sekret za ciekawy i zechce go wykorzystać. Zatajając nazwisko chronisz swoją rodzinę i cały ród, gdyż dar zmiany w zwierzę przekazuje się w linii prostej.  -  Skończył swój wykład, zaplatając palce na biurku. Mea skinęła głową, dostosowując się do nowej sytuacji. Była inteligentna i potrafiła łączyć fakty- zrozumiała więc, że by chronić swoich znajomych i rodzinę musi pozostać w jakimś stopniu anonimowa. Zastanawiało ją tylko, dlaczego się jeszcze całkowicie nie przemieniła, a jedynie z jej głowy wyrastało poroże.
    -  No dobrze  -  odezwał się starzec  -  powiedz mi proszę, w jakie zwierzątko się przemieniasz?
    -  Właściwie to jeszcze nie zmieniłam postaci, ale  -  zdjęła kapelusz, ukazując swoje poroże  -  mam jelenie rogi.
    -  Dobrze, w takim razie jeleń. Pokaż mi je tylko dokładnie, muszę dokładniej określić, jaki to gatunek...
    -  To jeleń szlachetny  -  powiedziała od razu.  -  Sprawdzałam.  
        Mężczyzna skinął głową, lustrując czubek jej głowy w zamyśleniu.
    -  Tak. Tak zapiszę.  -  Wypełnił formularz pochyłym pismem.  -  Ile masz lat, kochanie?
    -  Siedemnaście. Podać datę urodzenia?  -  Zapytała, pamiętając o informacjach, których nie mogła przekazywać. 
    -  Nie, takie informacje też zachowaj dla siebie.  -  Starzec posłał jej ciepły uśmiech.  -  Cóż, to chyba wszystko. Tutaj jest twój plan zajęć, nie mamy mundurków, także możesz się ubierać, jak chcesz. Oczywiście w granicach przyzwoitości  -  dodał z wesołym błyskiem w oku. Mea poczuła się przez chwilę jak mała dziewczynka pouczana przez ojca. Odpowiedziała uśmiechem. Wzięła od sekretarza plik kartek, po czym wstała od stołu.  -  Poczekaj jeszcze chwilkę,  -  odezwał się brązowooki, stukając coś w klawiaturę, która znajdowała się na wysuwanej półce pod biurkiem. Mea przystanęła, patrząc z zaciekawieniem na dziwną maszynę za plecami starca. Dopiero ją zauważyła.  -  mam coś dla ciebie.  -  Dziadek podszedł do maszyny, naciskając jakiś guzik. Urządzenie zaczęło wydawać z siebie dźwięki podobne do działającej drukarki, po czym w wysuniętej części maszyny pojawił się srebrny przedmiot. Mężczyzna wziął go i podał zaciekawionej dziewczynie, która od razu przyjrzała się podarunkowi. Okazał się to medalion z wygrawerowanym jeleniem z podpisem "jeleń szlachetny" po jednej stronie i jej imieniem po drugiej. 
    -  To identyfikator. Musisz go mieć zawsze przy sobie, żeby dostać się do różnych części budynku. Na planie zajęć powinien znajdować się twój numer pokoju. Do części mieszkalnej dostaniesz się skręcając w prawo od wejścia. Powodzenia.  -  wysłuchała ostatnich porad sekretarza, po czym opuściła jego gabinet, dziękując uprzejmym skinieniem głowy i małym uśmiechem. 
        Za drzwiami wciąż stały jej walizki. Papiery wcisnęła do kartonu a medalion założyła, odzyskując wolne ręce. Złapała bagaże i wróciła w drogę powrotną, idąc samotnie ciemnym, długim korytarzem. 
    



Numeracja notek nie jest jakoś specjalnie zgrana z całą długością tekstu. Ma po prostu pozwolić na szybkie odnalezienie interesującego Was fragmentu całości opowiadania. Oto więc kolejna część mojego opowiadania. Zapraszam do komentowania i dziękuję za wejścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz